Pszczoła na cebulicy



Na Górze Horb zima obwarowała się w swym szańcu i nie chce skapitulować. Już połowa kwietnia, a ona naciąga z uporem ten śmiertelny całun śniegu. Swym tchnieniem straszy wszelakie istnienie. W nocy niedźwiedź obszedł chałupę i z ciekawością zaglądał w przeszklone ganki. Na łąkach wilki odcisnęły swe ślady, jakby zaświadczały pieczęciami swych łap, że to ich królestwo i ich rządy tu trwają. Przystanąłem na chwilę nad mogiłą swego szarego psa, na jej skraju zakwitła ciemnoniebieska cebulica. Przysiadła na niej pszczoła. Siła życia tego maleńkiego stworzenia uniosła mnie nad tę piękną górę, poczułem w sobie obietnicę, że jeśli ona może spełniać swe istnienie, to ja też podołam. Poczułem tę siłę, którą posiadałem, wychodząc codziennie ze swym szary psem na tę górę. Nie ma dzisiaj piękniejszego obrazu nad tę pszczołę na tym niebiańskim kwieciu.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R